poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Ręce do góry

Poddaję się. Są pewne limity tego ile człowiek może stracić. Nie jestem Hiobem, niestety. Najpierw umiera mój tata, potem tracę kolejno trójkę najbliższych przyjaciół. Jednego, bo chyba za trudne to było zostać ze mną, kiedy nie działo sie najlepiej. Drugiego, nadal do końca nie wiem dlaczego, po prostu ot, stało się, z dnia na dzień, o pierdołę. Trzeciego, bo wypiłam o dwa piwa za dużo i o jedno słowo za dużo powiedziałam, nawet nie wiedząc co ono znaczy. Ja się Poddaję. Kapituluję. Nie zniosę więcej pożegnań, daleko mi do Hioba. Może to miała być od losu lekcja pokory, może wolnego umierania.
Był czas kiedy myślałam że samotność mam we krwi. Jak ja bym chciała mieć, może by było trochę prościej. 

sobota, 9 sierpnia 2014

Do zobaczenia

Życie toczy mi się powoli swoim torem. Oglądam Star Treka, marzę o gwiazdach i słucham muzyki. Byłam na kajakach, opaliłam się co nieco, odpoczęłam. A co najważniejsze, poznałam kogoś. Może to to, może nie, jeszcze się wszystko okaże. Żyję, to najważniejsze. Co zdumiewające, żyję nadal jak gdyby nigdy nic. Rekompensuję straty, zatykam dziury, łatam co się da. 
Wiem na pewno, jeszcze się spotkamy twarzą w twarz, jeszcze porozmawiamy. Może o muzyce, bo lubisz muzykę. Bursztyn i lawenda, pamiętam.