czwartek, 25 grudnia 2014

I want it all




Tyle przede mną miejsc i osób i zdarzeń. Tyle kaw o tylu porankach, tyle wschodów słońc, powietrz do wdychania pełną piersią, ludzi, twarzy, uśmiechów, zapachów, nieb. Ja chcę już to wszystko. Wszystko naraz, całe życie, intensywniej, bardziej, mocniej. Te przyszłe, niewydarzone jeszcze wieczory i noce i dni sprawiają, że cała drżę. Patrzę jak grudniowe słońce prześwieca przez okna i cała drżę, bo moja przygoda dopiero się zaczyna i nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, dokąd mnie poprowadzi. Bo zostać w domu, wdychać małość każdego dnia w drodze do pracy, zasypiać w tym samym łóżku każdej kolejnej nocy to moja definicja porażki. Nie wystarczy mi, że dostaję od życia dużo. Chcę wszystko.