środa, 16 kwietnia 2014

These four walls are closing in, oh, all the things that might have been





Duszę się swoim życiem. Swoją bylejakością. Swoim "byle do piątku". Swoimi maluczkimi marzeniami, małym światkiem, zwyczajnością każdych wieczorów. Jestem zmęczona egzystowaniem, zmęczona tym przekonaniem że tak musi być i że nie można inaczej, lepiej, bardziej. Chciałabym uwierzyć że zostałam zaprojektowana do czegoś więcej - że mam w sobie cały potrzebny mi potencjał żeby się stąd wyrwać. Że stać mnie na odwagę decydowania o swoim losie, sztuce, czasie. Tak. Ja po prostu chcę potrafić zaginać czasoprzestrzeń w jej każdym punkcie. Kształtować coś, mieć na coś wpływ. Ale zdławiona wewnętrznym, głeboko wpojonym przekonaniem, że nagroda wspaniałego, pełnego życia i spełnione marzenia są produktem luksusowym, przynależnym jedynie nielicznym, podduszona brakiem pewności siebie, która jest jak odrastający chwast, tkwię nadal bezmyślnie w jednym miejscu na ziemi, najmniejsza z najmniejszych, niezauważalna, uwięziona w swojej własnej głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz