Oly i E.
Jeszcze nie czas, Mała. To jeszcze nie ten dzień. Wiem, że dzisiaj boli, ale jutro, jutro wstanie słońce i przyniesie Ci nadzieję, od nowa. Nie pozwól im tego zabrać, Mała, tej miłości, która dał Ci świat, którą dały ci drzewa. Zatrzymaj ją, jeszcze bije w tobie serce, jeszcze żyjesz. Jeszcze pod twardą, nieprzejednaną skorupą jest dobro, jest miłość i zaufanie. Nie pozwól im w sobie tego zabrać Mała. Nigdy. Jeszcze odnajdziesz drogę do domu, jeszcze będziesz bezpieczna, jeszcze Słońce będzie po Twojej stronie, Mała. Pamiętaj o tym. Jeszcze nadejdzie dzień, w którym wszystko będzie Miłością, w którym ten świat w który wierzysz, jeszcze przyjdzie. Przyjdzie taki dzień, i to będzie Ten Dzień, w którym poczujesz, że dotarłaś do celu, że jesteś w Domu. Nie poddawaj się, Mała, walcz. Jeszcze światło nie zgasło do końca, jeszcze Ziemia będzie Cię nosić lekko, woda będzie dawała ukojenie; jeszcze Noc będzie odetchnieniem, a nie tylko ciemnością. Znajdź w sobie to miejsce, Mała i nie pozwól im się z niego wyrwać, nie ważne jak bardzo będzie bolało, kiedy będą próbować. Masz w sobie tą łagodność wody, masz w sobie ciepłe dobro drzew. Wszystkie drzewa wydają się martwe i Ty też masz korę, bardzo grubą, pełną blizn, twardą i nieprzystępliwą, ale nadal płyną w Tobie soki. Przyjdzie dzień, kiedy będziesz mogła zrzucić kolce i otworzyć wnętrze Twojego aloesowego serca i być ukojeniem dla kogoś. Ktoś kiedyś będzie chciał zaczerpnąć z Twojego dobra nie po to, żeby Cię zniszczyć. Ktoś kiedyś będzie chciał wejść do Twojego tajemniczego ogrodu, ktoś pokona kiedyś mur - i zostanie, oczarowany Pięknem w Tobie. Ktoś kiedyś przyjdzie. Dzisiaj nie przyszedł, dzisiaj po raz kolejny wyhodowałaś kolejną cienką warstwę skorupy, dobudowałaś kolejną warstwę muru. Ale to co jest poza tym murem, to co jest w środku, jest prawdziwe, Mała. Jeszcze będzie dobrze.
Kocham Cię, Mała. Kocham Twoją wrażliwość, Twoje dobro, Twoją łagodność, Twoją wiarę w to, że ludzie są dobrzy, Twoje ciepło. Ciepło rozgrzanej Słońcem Ziemi, pamietasz?
Masz je w sobie.
czwartek, 23 sierpnia 2018
sobota, 11 sierpnia 2018
Fot. Lennard Normann
Dzisiaj rano świat był cichym skomleniem, roznurzał się w mgle, nasiąkł głuchą nieoczywistością. Rzeczywistość zatraciła swoje rzeczy-w-istnienie, świat stał się miękką strukturą niedomówień i rozmyć, miękkim, niejednoznacznym pomieszaniem ciszy i szarości. Byłam spokojna. Pozwalałam mgle obmywać się z niepokoju, pozwalałam jej rozmywać oczekiwania. Mgła zaraziła mnie swoją błogą nieobecnością, pozwoliła mojej duszy nasiąkać tym szarym spokojem który przyniosła.
I zrozumiałam, że mgła to dusza roślin. Dusza niezliczonych źdźbeł trawy i statycznych posągów drzew, które dzielą się nią z każdym , kto zechce ją przyjąć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)