piątek, 17 kwietnia 2015

Water has no memory





Śnilam ostatnio o oceanie. Zapadał zmierzch, ciepły i swój jak mruczenie kota. Stałam na plaży i patrzyłam jak fale miarowo przychodziły do moich stóp, tylko po to aby za chwilę uciec, jak spłoszone gołębie. Obok mnie był ktoś, a ja bardzo, bardzo chciałam wejść do chłodnej wody. I zanurzałam się w otchłań powoli, czułam jak woda otula mnie ciaśniej i czulej z każdą kolejną falą rozbijającą się o mnie (całkiem, jakbym była skałą, tyle że ja nigdy nie będę skałą, stałą i niewzruszoną, pewną swojej sily i ciepłą od słońca). Był we mnie jasnoszary spokój, w jakiś sposób czułam, że wracam do domu, tego który noszę w sobie od dwudziestu kilku lat. Bo woda nie ma pamięci, woda nie zna przeszłości ani tego co będzie, ani tego co jest. Woda jest nieistniejącym w czasie byciem, jest falowaniem; i ja też falowałam i nie byłam, dopóki ktoś na brzegu nie zawołał mojego imienia.

1 komentarz: