czwartek, 21 stycznia 2016

Zły czas





Zły czas. Nastał zły czas na życie. Dni są ciemne, światło zawsze przygaszone i nawet muzyka gra jakoś płasko, jakby nagle z dnia na dzień straciła całą duszę. Duszę się, skurczyły mi się myśli, i pokój się skurczył, moje wątpliwości wylewają się gęstą mazią z głowy i już się w nim nie mieszczą, przelewają się przez uchylone na próżno okna, podchodzą pod drzwi. Zastygło powietrze, woda nie zmywa już zmęczenia, kawa nie budzi. Codziennie w lustrze oglądam kolejne przepowiednie apokalipsy, rozciągam między palcami jak gumę czas, podkulam palce. Zły czas, zły punkt historii. Wszystkie planety Układu Słonecznego na jednym, malutkim niebie, które nie jest w stanie nawet pomieścić bezdomnych, zmarzniętych ptaków. Tych samych, które trzepotały mi niedawno pod skórą, kiedy wracałam nad ranem do domu, zaróżowiona od twoich myśli. Teraz nie mam czasu na myśli, próbuję trzymać się orbity tej czarnej dziury, truchła ostatnio umarłej gwiazdy. Ten czas jest horyzontem zdarzeń rozciągniętym pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistością, trzeba się go strzec, trzeba go przeczekać, trzeba dać mu czas: aż zblednie, rozpłynie się w procesie dyfuzji, skoroduje, zniknie. Poczekam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz