Też tak masz, że patrzysz w długą listę znajomych na fejsbuku i modlisz się, żeby ktoś do ciebie napisał i tak strasznie się boisz napisać pierwsza, żeby nikogo nie irytować? I tak siedzisz godzinę, dwie, caly wieczór, całe życie. Przeraża mnie to, jak bardzo potrzebuję ludzi. Połowę dzieciństwa próbowalam wszelkimi sposobami zasłużyć na akceptację brata, a drugą połowę płakałam w poduszkę, bo w klasie nigdy mnie nie lubiano. I mimo, że niby dorosłam, ten iracjonalny strach, że wszystkich naokoło irytuję i jestem zbędna nadal daje o sobie znać co jakiś czas. Tak jak dziś. A ja tak bardzo, bardzo potrzebuję ludzi, że to aż męczące. Dlatego nie chcę żebrać o niczyją uwagę, nie chcę się wpraszać, odzywać pierwsza. I tak robię to za często. Już wiele razy słyszałam, jak męczące jest moje zapotrzebowanie na uwagę innych. Więc siedzę sama w pokoju i czekam, aż ktoś napisze. Bo ja tak bardzo potrzebuję ludzi, że potrafię przepłakać wieczory, bo współlokatorka się do mnie nie odzywa. Tak szybko się przywiązuję, że gdy ktoś po zaledwie kilku miesiącach znika z mojego życia, ja kilka miesięcy później nadal tęsknię. Do tego stopnia, że mi smutno, kiedy całkiem obca osoba z którą zamieniłam kilka zdań nagle urywa kontakt.
Może powinnam się już przyzywczaić do tego nieustannego stanu samotności, może mam to we krwi. Odkąd tylko pamiętam musiałam nauczyć się bycia samej. Od dzieciństwa, kiedy ojca nie było, a mama w pracy, siedziałam dniami oglądając kreskówki. Potem siadałam sama na szkolnym korytarzu czytając książki. Potem sama zamknięta w swoim pokoju przeglądając Internet. Sama na uczelni i w mieszkaniu poznańskim. Sama na wieży teraz.
"jeszcze jednego papierosa zanim wyjdę.
to nierozsądne - skoro mnie tu nie chcą
tak siedzieć, palić. tu nikt się nie cieszy,
że zostaję, że mocniej się sadowię na krześle,
że jeszcze raz próbuję załatwić słowami
to, czego się słowami nie uda załatwić. (...)"
- Marcin Świetlicki "Melodramat"
Też jestem w miejscu w którym nie mam nikogo bliskiego. Rodzinka daleko, znajomi daleko i pomimo, że można by poznać masę nowych, ciekawych ludzi, ja nie chcę i przez to jest mi źle, bo na miejscu mam tylko swoje studia, drogę powrotną do mieszkania i gapienie się w monitor. Chciałbym mieć teraz bliskich znajomych na miejscu, ale bez całej drogi i poznawania ich na nowo.
OdpowiedzUsuńWell, wczoraj zdałam sobie sprawę, że 2013 rok zabrał mi najbliższych mi ludzi: przyjaciółkę, faceta, rodziców i brata. Nowi przyjaciele są wspaniali, i jestem wdzięczna że są, ale to w żaden sposób nie łagodzi smutku po tych, z którymi musiałam powiedzieć bye bye.
OdpowiedzUsuń