czwartek, 31 maja 2012

Life of noł lajf.

No takie właśnie wnioski: noł lajf ze mnie totalny. Ale za to ile bezproduktywnych rzeczy uczyniłam, ho ho!
To taką małą wymieniankę zrobię, co się u mnie dzieje (bo nic ważnego i głównego motywu nie ma).
Otóż: rozpaczam z powodu zakończenia się wszystkich moich seriali (no prawie, jeszcze jeden ep. Gry o Tron, na który czekam, czekam, czekam. Nie ma supernaturali, szwędaczy ani wampajrów. Ale za to Doktor Who się pojawił! (Będzie co oglądać przez czerwiec :3). Nareszcie. Bo zbieram się do doktora już od wieków.
Czytam Taniec Smoków i się wkurzam, bo nie pamiętam co było wcześniej (Ej, panie Martin, szybciej by pan te książki mógł pisac, co?).
Trochę maluję. Ale za mało, wiem. No ale co ja mam zrobić, jak mi się taaak nie chce? Ech, zła Natalka.
Brechtam się z veritowskich linków i innych takich. Jak zawsze, zresztą. Kurde, taki poprawiacz humoru, że bezcenny (jednak dobrze, że Gocała nie ma, bo bym chyba zmarła).
Zaczęłam jakąś złodziejską sesję na cyrodiilu. Koleś ma mnie ukraść, sama go wynajęłam. Zobaczymy ile pociągnę (znaczy, kiedy mi się odechce pisania). W związku z tym wkręciła mi się piosnka Ludo - All the stars in Texas. You were the prettiest thing I ever stole! Tekst całkiem mi do sesji pasuje. (A ja uwielbiam dopasowywać songi do sesyj).
Napisałam wiersz. Pierwszy w miarę od, ho ho. Dawna. Ale nie, nie wstawię. Jak ktoś będzie chciał i godzien będzie, to przeczyta, ot.
Co tam jeszcze? Mitrężę czas po całości. Od trzech dni sprzątam generalnie chatę, a nadal nic.
Miałam jechać na Lednicę, ale szit(!) Agnieszka zrezygnowała. Nie wiem. Trochę mi się nie chce.
Oglądam durne filmy. Kocham supernaturala. Tęsknię za Mią.

To chyba tyle. Czekam, aż coś się wydarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz