No ale jak to bywa, takie spontaniczne mądrości zazwyczaj wypadają z głowy tak szybko, jak tam wpadają. Ale zawsze zostawiają po sobie ślad.
I wiecie co? Czasem się to wspomnienie odzywa. I wtedy zaczynam myśleć. I zgadnijcie, do jakich dochodzę wniosków?
MAM CHOLERNIE DOBRE ŻYCIE.
Nie idealne, ale naprawdę dobre. Mogłam urodzić się w kraju, gdzie panuje głód. Albo w patologicznej rodzinie. Mogłam urodzić się chora, albo śmiertelnie zachorować. Mogło mnie spotkać coś naprawdę okropnego.
Ale los chciał, że miałam normalną rodzinę, dobre dzieciństwo i dostęp do edukacji. Nigdy nie głodowałam. Byłam wiele razy za granicą, widziałam i próbowałam rzeczy, do których pewnie wielu nie miało szansy dostępu. Robię to co lubię i mam przed sobą szansę na przyzwoitą pracę. Mam ubrania, parę zdrowych rąk i nóg. Umiem czytać. Wiem co to zmęczenie po ciężkiej pracy, wiem jak to jest kochać, spotkałam w swoim zyciu absolutnie niesamowitych ludzi z kraju i zza granicy, a niektórzy z nich, zechcieli zostać moimi przyjaciółmi. Jasne, że mam swoje małe i większe, fioletowe, straszne życiowe Buki. Ale chcę nauczyć się, żeby zawsze wychodzić im na przekór z takim zacieszem na ryju. Różnie mi to wychodzi, ale innej rady nie ma. Bo w gruncie rzeczy, pomimo polskiej natury, mam sporo powodów do takiego banana na twarzy :)
Odcienie błękitu..? Podoba mi się <3
OdpowiedzUsuńSmerfy też zawsze lubiłam :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem na co narzekam, skoro mam co jeść, w co się ubrać i gdzie spać.
OdpowiedzUsuń